W dniach 11-12 czerwca br pierwszy raz odwiedziliśmy naszą stolicę- Warszawę. Pomimo wyjazdu we wczesnych godzinach porannych na samym starcie wycieczki humory bardzo dopisywały. Przybyliśmy do Warszawy godzinę wcześniej niż przewidywaliśmy. Po spotkaniu z Panią Ewą naszą pilotką i panem przewodnikiem rozpoczęliśmy zwiedzanie. W pierwszym dniu zobaczyliśmy Stare Miasto na czele z Syrenką i Zamkiem Królewskim oraz Kolumną Zygmunta. Ku naszemu zdziwieniu Króla Zygmunta przyodziali w szalik Klubu Piłkarskiego Legia na znak meczu, który miała stoczyć nasza reprezentacja. Przechadzając się starymi uliczkami odwiedziliśmy Barbakan, Pomnik Małego Powstańca, kawiarenkę na Mariensztacie. Idąc Warszawskim Przedmieściem zobaczyliśmy Pomniki Mikołaja Kopernika, Adama Mickiewicza, dom rodzinny Marii Skłodowskiej- Curie, Kościół Św. Krzyża, gdzie spoczywa serce Fryderyka Chopina. Trafiliśmy nawet na zmianę warty przed Grobem Nieznanego Żołnierza. Udaliśmy się również do Królewskich Łazienek, gdzie zobaczyliśmy Pałac na Wodzie- letnią rezydencje Króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, Pomnik Fryderyka Chopina oraz teatr grecki. Z okazji 100 rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości zrobiliśmy zdjęcie pod Pomnikiem marszałka Józefa Piłsudskiego oraz zobaczyliśmy lśniący w słońcu samochód, którym jeździł sam wódz.
Z wielkim żalem i „nosami na kwintę” znieśliśmy porażkę, ponieważ nie zwiedziliśmy Stadionu Narodowego. Niestety obejrzeliśmy go tylko z zewnątrz. Trwały przygotowania do meczu Polska- Litwa, a kilka godzin później piłkarze odbywali trening.
Drugi dzień upłynął również w miłej atmosferze. Wjechaliśmy na 30 piętro Pałacu Kultury i Nauki, skąd podziwialiśmy panoramę Warszawy. Wiele wrażeń i emocji wywarł na nas pobyt w Centrum Nauki Kopernik. Jest tam tyle atrakcji, że jest to praktycznie niewykonalne podczas jednorazowej wizyty. Kopernika się nie zwiedza. Nie ma tam wyznaczonych ścieżek ani przewodników. Trzeba dać się ponieść swobodzie, kierować własną ciekawością, tym, co nas interesuje. Można odkryć pasje, o jakie nawet się nie podejrzewało.
Niestety wszystko, co dobre szybko się kończy. Wracaliśmy do domu pełni wrażeń, z uśmiechem na twarzy, lekko zmęczeni ale najważniejsze……bezpieczni.
Art. Aneta Gortat- Kruk